Marketing w kościele trzeciego tysiąclecia
Bracia i siostry.
Jestem księdzem i niedawno dostałem pracę w kościele na stanowisku Marketing Assistant w parafii. Ksiądz proboszcz kazał mi się
zająć projektem MOC (Marketing Oriented Church) czyli Światynia Zorientowana Na Usługi Rynkowe (SZNUR), który to projekt zastąpił SZPAGAT (Światynia Zarzadzana Przez Autonomiczne Gremium Autorytetów Teologicznych), i jest wstępem do aktualnego w czasach globalizacji zadania LINA (Legion Internacjonalistycznych Namiestników Arcykapłaństwa). Mamy dosyć obszerne bazy danych wiernych (ks.dobrodziej chodził po kolędzie z laptopem w tym roku) oraz sieć akwizytorów (prawo jazdy + znajomość branży), którzy obecnie zajmują się głównie dystrybucją opłatków. Wg mnie istnieje szansa dotarcia z naszą ofertą do wiernych w drodze marketingu bezpośredniego - mailingu. Moim zadaniem jest przystosowanie oferty naszego kościoła do obecnych czasów.
Nie ważne czy już i ile razy, jeśli tylko możesz to bierz znów bo nigdy nie będzie tak jak było.
Nigdy nie mów nigdy.
Zawsze możesz powiedzieć "Czy ja wiem ?" - i niech kombinuje.
Nic tak nie wzmaga seksu jak więcej seksu.
Sexappeal jest w połowie tym co masz, a w drugiej tym co inni myślą, że
masz.
Trzy zakonnice rozmawiają. Pierwsza mówi:
- Wczoraj, gdy sprzątalam biuro księdza, znalazłam tam stos pornosów!
- I co zrobilaś z nimi? - spytały się zakonnice
- Wywaliłam je do śmietnika.
Druga siostra:
- Gdy odkładałam wyprane ubrania księdza do szafy, znalazłam tam
opakowanie przezerwatyw.
- I co zrobiłaś? - spytały sie znów zakonnice.
- Przedziurawiłam je szpilką.
Trzecia siostra zemdlala.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą