W wielu krajach polowanie to domena prawdziwych mężczyzn. Nie chodzi tu absolutnie o panów, którzy polują na karkówkę czy schab w najbliższym sklepie mięsnym. W Afryce, na przykład, panowie postanowili zapolować na 6-metrowego pytona, używając żywej przynęty.
Najpierw obwiązują rękę skórą z bawoła.
Znajdują norę pytona i wczołgują się do środka. Nora pytona ma długość ok. 10 metrów. Aby zapobiec zaklinowaniu się w ziemi, ciało smaruje się specjalnym mazidłem.
Wąż doskonale widzi w ciemności. A precyzyjniej - widzi w podczerwieni, jak ciepła przekąska sama wpełza mu do mieszkania. Pyton szykuje się do ataku. Żeby zmylić gada, łowca zapala gałązki, by zwrócić uwagę pytona na cieplejszy obiekt.
Jest i pyton. Właśnie leży na jajach - zwykle bywa ich ponad 100 sztuk.
Wąż rzuca się na obiad...
Mężczyzna podaje pytonowi rękę owiniętą w skórę antylopy, lub innego afrykańskiego zwierzaka. Zdezorientowany wąż próbuje gryźć przez skórę, a tymczasem łowca wolną rękę zaciska na przełyku pytona, by wąż nie połknął przypadkiem ręki ze skórą i z samym myśliwym. Nawet trzymetrowy pyton jest w stanie zadusić człowieka, a taki 6-metrowy spokojnie go połknie.
Wyjść z nory z powrotem, z 6-metrowym wężem ważącym kilkadziesiąt kilogramów, jest praktycznie nierealne. Dlatego mężczyzna nie przyszedł tu sam. Jego koledzy muszą teraz wyciągnąć myśliwego z nory.
Myśliwy, trzymając węża za gardło, pojawia się na powierzchni. O ile w norze wąż nie mógł się za wiele bronić, teraz dopiero rozpoczyna walkę o życie. Jeden z myśliwych włócznią przytwierdza głowę węża do ziemi, drugi trzyma za ogon, a trzeci przecina pytonowi gardło, tak, by nie zniszczyć skóry, którą może dobrze sprzedać. Jeden z pomocników wpełza teraz do nory i zabiera jaja węża. Jaja węża gotowane na ogniu to wszak nie lada rarytas.
Głodni myśliwi przynoszą węża do wioski - mieszkańcy wsi witają ich jak prawdziwych bohaterów.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą