Szukaj Pokaż menu

Jak wywołać panikę w centrum Warszawy

29 728  
13   26  
Do naszej redakcji dotarł e-mail z, jak pisze autor pragnący pozostać anonimowy, opisem prawdziwego zdarzenia, które miało miejsce niedawno w centrum naszej stolicy.

Japończyk szuka w Warszawie centrum medycznego (dentysty). Wybrał się bez mapy, 'na ryj' (bo im się Wawa ciągle wydaje wioską). Dzwoni do tłumacza i próbuje wytłumaczyć gdzie jest (później okazało się że przejechał o jedną przecznicę za daleko). Tłumacz go pyta o jakieś punkty charakterystyczne czy duże budynki. Japończyk mu z zapałem opowiada, że tu jest taki duży niebieski i małe takie i owakie. Tłumacz nie może zajarzyć, prosi Japończyka, żeby złapał jakiegoś w miarę przyzwoitego Polaka i dał komórkę, coby miejscowy podpowiedział współrzędne. I tu skucha - Japończyk próbuje zagadać kogoś i wręczyć telefon, ale ludzie uciekają jak od trędowatego i oglądają się dziwnie.
W końcu, z trudem, udaje mu się kogoś dorwać i wcisnąć komórkę. Okazało się że stoi pod...

Gościu, czujesz bluesa?

21 758  
5   15  
Marzysz o sławie muzyka ale nie odpowiada Ci styl Michała W.? Nie rzucaj się na tory! Dziś na JM publikujemy poradnik dobrego bluesmana. Jeśli chcesz zostać gwiazdą bluesa, po prostu musisz to przeczytać.

ELEMENTARZ BLUESMANA

1. Większość utworów bluesowych zaczyna się od słów: "Woke up this morning..." (Obudziłem się dziś rano...)


2. "Poznałem fajną dziewczynę" - to zły początek dla kawałka bluesowego, chyba, że wetkniesz coś paskudnego w następnej linijce, np: "Poznałem fajną dziewczynę, z najbrzydszą twarzą w mieście".


3. Blues jest prosty. Gdy masz już pierwszy wers najlepiej go powtórz. Wtedy piosenka sama się zrymuje i otrzymasz coś w tym stylu:
"Poznałem fajną dziewczynę, z najbrzydszą twarzą w mieście.
O, tak, poznałem fajną dziewczynę, z najbrzydszą twarzą w mieście.
Miała zęby jak królica, kilogramów chyba ze 200".

Ciężka dola serwisanta II

41 906  
19   16  
Oto kolejna porcja autentycznych zapisów rozmów telefonicznych klientów z serwisantami sprzętu komputerowego. I pomyśleć tylko, że Amerykanie mają być przykładem przedsiębiorczości...

Klientka: Mam problemy z zainstalowaniem MS Worda...
Serwisant: Proszę powiedzieć, co Pani zrobiła do tej pory?
Klientka: Wpisałam A:SETUP. I nie działa.
Serwisant: Dobrze proszę Panią, proszę wyjąć dyskietkę i przeczytać co jest na niej napisane...
Klientka: Tu jest napisane DYSK STARTOWY.
Serwisant: Proszę włożyć dyskietkę MS Word SETUP DISK.
Klientka: Co takiego?
Serwisant: Czy kupiła Pani MS Worda?
Klientka: Nie...
Klient: Mam problem z zainstalowaniem waszego oprogramowania. Mam dość stary komputer, i kiedy piszę INSTALL, wszystko co mi wyskakuje to komunikat "Bad command or file name".
Serwisant: Ok, proszę sprawdzić katalog A:. Proszę wejść w A: i wpisać DIR.
(Klient po kolei wyczytuje zawartość dyskietki, w tym także plik INSTALL.EXE.)
Serwisant: No tak... ten plik tam jest. Proszę jeszcze raz wpisać INSTALL.
Klient: Ok. (cisza) Nadal pojawia się "Bad command or file name".
Serwisant: Hmmm. Plik tam jest i to w odpowiednim miejscu... Czy Pan na pewno wpisuje I-N-S-T-A-L-L i naciska klawisz ENTER?
Klient: Tak, oczywiście. Spróbuję jeszcze raz. (cisza) Niestety, nadal jest Bad command or file name.
Serwisant: (bardzo skołowany): Czy jest Pan absolutnie pewien, że wpisuje Pan I-N-S-T-A-L-L i naciska klawisz z napisem ENTER?
Klient: No tak... Ale mój klawisz „N” nie działa i używam „M” zamiast niego... Czy to ma jakieś znaczenie?

Serwisant: Dobrze proszę Pana, zrobimy małe poszukiwanie, żeby go znaleźć. Zechce Pan kliknąć lewym przyciskiem myszki na pasek START, a potem FIND i...
Klient: Proszę tak do mnie nie mówić! NIE JESTEM IDIOTĄ – WIEM CO ROBIĘ!
Serwisant: Dobrze proszę Pana. W takim razie START, FIND i szukamy.
(dłuższa cisza)
Klient: A jak to zrobić?

Klientka: Mój internet nie działa...
Serwisant: Ok, czy ma Pani ikonkę z Internetem na pulpicie?
Klientka: Ikonkę? Pulpicie?!
Serwisant: Czy używa Pani Windows 95?
Klientka: Nie wiem. Mówi Pan Windows? Przy okazji – jak pisać duże „E” zamiast małego?
Serwisant: (stara się powstrzymać od śmiechu) Proszę przytrzymać SHIFT i nacisnąć „e”.
Klientka: Co to jest SHIFT?

Klient: Proszę! No proszę! Niech Pan spojrzy co on robi! Czy może Pan w to uwierzyć? Czemu on to robi?!
Serwisant: Proszę Pana, ja nie widzę Pańskiego komputera. Proszę mi opisać co on robi...
Klient: CO? No nie może się Pan domyśleć? NIECH PAN PATRZY NA MÓJ MONITOR! Pan go widzi, no nie?!

Serwisant: Proszę zrobić klik prawym klawiszem na pulpicie.
Klient: Ok.
Serwisant: Czy pojawiło się dodatkowe menu?
Klient: Nie.
Serwisant: Ok. Jeszcze raz. Klik prawym na pulpicie. I co?
Klient: Nic.
Serwisant: Dobrze. Czy może mi Pan powiedzieć co zrobił Pan do tej pory?
Klient: Jasne, kazał mi Pan napisać „klik” to napisałem „klik”.
(W tym momencie serwisant poprosił klienta o to, żeby chwilę poczekał i zakrył słuchawkę. Powiedział o tym przypadku swoim kumplom i zaczęli się głośno śmiać. Kiedy już trochę się opanował wrócił do rozmowy z klientem.)
Serwisant: Czy wpisał Pan KLIK z klawiatury?
Klient: Dobra, zrobiłem coś głupiego, tak?

Jedna z klientek zadzwoniła do infolini DELLa, aby dowiedzieć się jak podłączyć baterie w jej laptopie. Kiedy powiedziano jej, że wskazówki są na pierwszej stronie instrukcji, ta oburzona krzyknęła:
- Zapłaciłam 2 000 dolarów za to cholerstwo i nie zamierzam czytać tej cholernej książki!!

Klient: Dostałem od was update do waszego oprogramowania, ale nadal mam błędy...
Serwisant: Czy zainstalował Pan już update?
Klient: Nie. Och, muszę go zainstalować, żeby zadziałał, tak?"

Serwisant: Dobra. Po lewej stronie ekranu widzi Pani klawisz OK. Proszę go nacisnąć.
Klientka: Wow. W jaki sposób Pan widzi mój ekran?"

Klient: Ech... potrzebuję pomocy przy rozpakowywaniu...
Serwisant: A w czym dokładnie jest problem?
Klient: Nie mogę otworzyć kartonu...
Serwisant: Aha... Ja bym najpierw zdjął taśmę zamykającą karton i dopiero wtedy zaczął otwierać...
Klient: (z ulgą w głosie)Aaaaa... dzięki...

W pewnej firmie komputery miały na obudowach naklejki z kodami kreskowymi. Określały one lokację, imię, i resztę szczegółowych danych pracownika po zwykłym zeskanowaniu ich lub ręcznym wpisaniu cyferek.
Pracowniczka: Halo? Nie mogę wejść do internetu...
Serwisant: Ok. Niech mi Pani przeczyta przydzielony jej numer identyfikacyjny.
Pracowniczka: A co to takiego?
Serwisant: To ta mała naklejka z kodem kreskowym na przodzie obudowy
Pracowniczka: Aha, już podaję. Gruby pasek, cienki pasek, gruby pasek, gruby pasek ...


Zobacz także: Ciężka dola serwisanta

19
Udostępnij na Facebooku
Następny
Przejdź do artykułu Gościu, czujesz bluesa?
Podobne artykuły
Przejdź do artykułu Faktopedia – Wyjątkowe wkładki do butów
Przejdź do artykułu Leksykon definicji Usenetowych
Przejdź do artykułu 12 faktów o pasie cnoty. Rzeczywistość była dość brutalna
Przejdź do artykułu 79 rzeczy, których nie wiesz o bazach danych
Przejdź do artykułu Liczniki i kokpity w samochodach, które wyprzedziły swoje czasy
Przejdź do artykułu Ciężka dola serwisanta
Przejdź do artykułu Typowe matki w akcji - jak tu ich nie kochać?
Przejdź do artykułu Dagmary Kaszanki list do Bravo Girl
Przejdź do artykułu Permanentna inwigilacja!

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą