Nieprzemyślane żarty bywają nieprzyjemne w skutkach. Znajoma postanowiła sobie zrobić jaja z narzeczonego. Primaaprilisowy żart wyglądał tak: on przebywał poza domem, więc ona napisała mu SMS-a o treści: "Wiem wszystko. Twoje rzeczy są spakowane, nie chcę Cię więcej znać".
Po czym wyłączyła komórkę i spokojnie czekała na narzeczonego wierząc, że za dwie, góra trzy godziny, wpadnie on do mieszkania z wypisanym na twarzy zdziwieniem, a ona będzie miała ubaw po pachy.
Narzeczony rzeczywiście wpadł, nawet szybciej, niż się spodziewała. Wykrzyczał tylko:
- Kto ci powiedział?!
Od słowa do słowa okazało się, że narzeczony ma na sumieniu pewną zgrabną brunetkę. Żart zakończył się rozstaniem i depresją dziewczyny.
A miał być ślub...
by Psylocke* * * * *
Infolinia fioletowej.
[J]- Ja [K]- Klient
Dzwoni pan, na koncie jeden zarejestrowany numer na kartę:
[J] - Witam w Fioletowej, tu Armageddonis, w czym mogę pomóc?
[K] - Ja chciałbym internet sobie jakiś włączyć.
[J] - Oczywiście, na jakim numerze?
[K] - ...Ale jak to... to pan nie wie?
[J] - Chodzi o ten numer, z którego pan do mnie dzwoni?
[K] - Nie no, o inny chodzi.
[J] - Dobrze, poproszę więc o numer, o którym chce pan rozmawiać.
[K] - Nie no, nie do wiary, kogo oni tam zatrudniają...
BIP BIP BIP.
by Armageddonis* * * * *
Naiwność ludzka mnie przeraża.
Pamiętacie akcję z "losowaniem darmowych" iPhone'ów? No to jest nowa - darmowe kartony czekolady Milka, we wszystkich smakach! Wystarczy polubić profil, zaprosić jak najwięcej znajomych do zrobienia tego samego i "potwierdzić udział w akcji" poprzez połączenie konta na fejsie z jakąś aplikacją. Dostałam wczoraj zaproszeń trochę, po kolei tłumaczyłam ludziom, że to jest najprawdopodobniej oszustwo, bo identyczna akcja była w zeszłym roku i nikt czekolady na oczy nie widział. Zresztą, profil "organizatora akcji" został założony kilkanaście godzin wcześniej, więc to już z góry powinno wzbudzić podejrzenie. Większość zrozumiała.
Dzisiaj dostałam nowe zaproszenia - na losowanie darmowego kosza ze słodyczami wielkanocnymi. Organizator akcji ten sam. Osoby, od których dostałam zaproszenia, też...
by nighty* * * * *
Mieszkam na niby sporym osiedlu, ale takim, gdzie mimo wszystko ludzie się znają. Szczególnie ci z okolicznych bloków. No i oczywiście panie z osiedlowych sklepów kojarzą ludzi. W każdym razie większość sąsiadów, tych bliskich i dalekich zna mnie i mojego psa. (Jest kundlem. Odrobinę mniejszym od Goldena. Z pyska lekko wilkowatą. Z tym że jest bardzo kudłata.) Nie bałam się więc zostawiać psiny pod osiedlowymi sklepami. Jedyne co ją wtedy mogło spotkać to to, że któryś z sąsiadów ją pogłaskał.
Aż do dzisiaj.
Wyskoczyłam na szybko do sklepu. Kłopot oczywiście ze mną - w drodze powrotnej miała mieć nagrodę - czyli rzucanie ringo na polance pod blokiem. W sklepie byłam góra 10 minut. Wychodzę, a tu mojego psa szarpie jakaś pani za smycz i próbuje odejść. Jej pech: Kłopot jest histerykiem i nie da się odciągnąć przez obcego. Szczególnie gdy czeka na swoją panią.
Pytam grzecznie:
[Ja] - Czy mogłabym wiedzieć, co robi pani z moim psem?
[Piekielna Pani] - Jak to z twoim? To mój pies. Odczep się, dziecko. (Wyglądam na 15 - 16 lat, mimo 30 na karku).
[J] - Prima aprilis był trzy miesiące temu, może pani łaskawie oddać mojego psa?
[PP] - Odczep się, złodziejko, to mój pies. Już ci mówiłam. Zaraz zawołam policję.
[J] - Z przyjemnością.
[Gapie] - Pani. To przecież pies tej małej. Co pani robi?
[PP] - TO MÓJ PIES!
Policja przybyła stosunkowo szybko.
[Policjant] - O co chodzi? Kto kradnie psa? I kto może udowodnić, że pies jest jego?
[J] - Pies ma wszczepionego chipa, mam jego paszport i książeczkę w domu. Poza tym wystarczy, że ta pani puści psa i każda z nas go zawoła.
[PP] - TO MÓJ PIES! DŻEKI, NIE SZARP SIĘ! TO MÓJ PIES!!!!
[J] - To jest sunia...
[PP] - Przecież wszyscy mówią na niego Kłopot. To pies!!!
[Policjant] - No to chyba się wyjaśniło. (Do mnie) Pani może zabrać psa. (Do piekielnej) Pani pójdzie z nami.
[PP] - ALE TO JEST LESBIJKA. I NIE CHODZI DO KOŚCIOŁA. ONA NIE MOŻE ZABRAĆ PSA. ONA NA PEWNO ROBI MU KRZYWDĘ.
PS. Nie wiedziałam, że orientacja wpływa na zdolność "wychowywania" psa. :)
by scandal* * * * *
Parę lat temu w moim rodzinnym miasteczku spędzałem Wielkanoc. W drugi dzień, jak to zwyczajowo jest - lejek. Wszystko niby OK, aż tu dzwoni do mnie zapłakana znajoma, żebym przyjeżdżał jak najszybciej. Owa znajoma wróciła miesiąc wcześniej z Anglii i kupiła sobie za zarobione tam pieniądze wymarzony samochód. Gdy stała na światłach, jakiś nastoletni gówniarz podbiegł do niej i przez otwarte okno wlał jej do samochodu wiadro wody, krzycząc "śmigus dyngus, urwa", po czym uciekł. Generalnie strata na pułapie ok. 5 tys zł.
Piekielnie?
Piekielny to był policjant, który stwierdził, że jest sama sobie winna, bo wiedziała, jaki jest dzień i powinna się do tego przygotować i jeszcze wlepił jej mandat za brak... gaśnicy.
by Vilio* * * * *
Pewien znajomy ma amputowane jądro. Wybrał się ostatnio na kontrolę do szpitala, w którym był operowany. Lekarz skierował go na USG. Wrócił z wynikiem, lekarz po przeczytaniu opisu prawie rozbił głową biurko. Opis brzmiał: "obydwa jądra w mosznie".
Dobrze, że do badania dołączone były wydruki zdjęć, bo inaczej to chyba można było przyjąć, że cud.
by myscha* * * * *
Oprócz dawania korepetycji, jestem też asystentką stylistki. W praktyce oznacza to ciągłe bieganie z siatkami ciuchów lub ogromną torbą Ikei, ale lubię to.
Sobotnie popołudnie, biegnę akurat z kilkoma siatkami sieciówkowych ubrań do centrum. Przede mną dwie dziewczyny mniej więcej w moim wieku (25 lat), odwracają się i patrzą na mnie zaciekawione. Widzę, że coś szepczą, ale nie mam jakieś psychozy i nie zakładam z góry, że chodzi o mnie.
Dopiero kiedy je wymijam, słyszę, jak jedna mówi do drugiej:
- A ją to ciekawe kto sponsoruje...
Też bym chciała wiedzieć.
by josefine* * * * *
Przystanek w centrum miasta. Na autobus czeka kilka osób, wśród nich starsza pani w szykownym kapelusiku i kobieta z około sześcioletnią dziewczynką. W pewnym momencie dziewczynka upuszcza jakiś kolorowy papierek, na co matka spokojnie każe jej go podnieść i wyrzucić do kosza. Dziecko równie spokojnie polecenie spełnia i tu do akcji wkracza starsza pani, wykrzykując z oburzeniem:
- Co też pani wyprawia?! Jak tak można?
Kobieta z dzieckiem wyraźnie nie rozumie, w czym problem. Nie ona zresztą jedna, bo i mnie to zaintrygowało.
- Ale co się stało? - pyta spokojnie "winowajczyni".
- Takie małe dziecko! Żeby śmieci zbierało?! Przecież na tym są BAKTERIE! - pada odpowiedź pełna grozy i potępienia.
Matka dziewczynki odpowiada, wciąż z niezmąconym spokojem:
- Proszę pani, nie przesadzajmy. Przystanek jest czysty i taki powinien zostać. Trzeba przecież sprzątać po sobie.
Starsza pani bierze głęboki wdech, szykując się do dłuższej tyrady. Niestety (albo i na szczęście), wyłaniający się zza zakrętu autobus zwiastuje koniec przedstawienia. Zanim weszła do autobusu, spojrzała jeszcze z politowaniem na dziewczynkę, pokiwała głową i z jadowitą słodyczą rzuciła:
- Widzisz? Mamusia cię wcale nie kocha! Chce żebyś zachorowała i leżała w szpitalu!
Cała historia wydawałaby mi się raczej śmieszna niż piekielna, ale te ostatnie zdania są powalające...
by Szemrana* * * * *
Piekielny okres przedświąteczny w handlu...
Aby wprowadzić obsługę sklepu w świąteczny nastrój, pamiętaj aby:
1. Przy kasie:
- Każdy produkt spakować w foliowe torebki, tak aby pasek do skanowania był szczelnie zasłonięty. Nie zapomnij woreczka zawiązać na supeł.
- Nie wypakowuj zakupów z wózka, kartonu, siatki... poczekaj aż podejdziesz do kasjera. Pamiętaj, aby robić to baaardzo powoli. Kasjer i reszta klientów za tobą będzie usatysfakcjonowana.
- Będąc kasowanym, przypomnij sobie, że o czymś zapomniałeś, zostaw kasjera kasującego twoje zakupy, zablokowaną kasę, ogromną kolejkę i idź szukać tego, czego zapomniałeś. Absolutnie się nie spiesz.
2. Na sklepie:
- Na części warzywno-owocowej daj upust swoim marzeniom o poszukiwaniu skarbów, zdejmuj kartony z owocami, rozrzucając gdzie się da. Od spodu na pewno są świeższe i ładniejsze.
- Jak już wszystko przekopiesz dokładnie, absolutnie niczego nie odkładaj na miejsce. Jak tylko kasjer zamknie kasę, to wszystko posprząta.
- Nie jesteś pewien jak smakuje śliwka? Skosztuj i pestką pluń pod nogi pracownikowi sklepu.
- W trakcie zakupów, jak się rozmyślisz i postanowisz z jakiegoś produktu zrezygnować, wepchnij go byle gdzie... najlepiej jakąś mrożoną rybę bądź krewetki. A najlepszym miejscem są kosze z ubraniami.
- Puszczaj swoje dzieci luzem (najlepiej takie 2-, 3-letnie) niech się wybiegają. Pracownik wiozący paletę załadowaną towarem jakoś wyhamuje.
I najważniejsze, pamiętaj! Bądź niemiły i nerwowy, bo przecież to takie niezwykłe i niespotykane, że przed świętami są kolejki do kasy. Daj upust swoim emocjom i wyżyj się na obsłudze, niezdrowo jest tłumić swoje emocje.
Kochani, udanych zakupów, małych kolejek i wesołych świąt życzy wam pracownik sklepu.
by tosemja
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą