Szukaj Pokaż menu

Zwierzenia ludzi, którzy pracują w fast foodach

290 475  
601   133  
Osoby pracujące w restauracjach typu fast food są często obiektem żartów. Kiedy z nich drwimy lub jesteśmy niemili, zapominamy jednak, że to też ludzie i też miewają pokusę naplucia komuś do jedzenia...

#1. Pracuję w fast foodzie, a kiedy ludzie są niemili, rozwadniam ich napoje

1

Profile z Tindera, obok których trudno przejść obojętnie XLIII - Vanessa, która lubi czytać, ale tak naprawdę to nie o czytanie tu chodzi

188 271  
427   58  
W dzisiejszym zestawie będą w większości mocno frywolne babeczki, które czytają Harry'ego Pottera, nauczycielka ze szkoły podstawowej, która ma nietypowe upodobania oraz miłośniczka Dungeons & Dragons...

Najniebezpieczniejsze zabawki, jakie trafiły kiedykolwiek do dziecięcych rąk

130 793  
465   84  
Nie uwierzycie, ale były nawet zabawki, do których dołączano odrobinę prawdziwych substancji radioaktywnych! Zacznijmy jednak od czegoś banalniejszego: 500 stopni Celsjusza.

#1. Zestaw Gilberta do dmuchania szkła

Pamiętajmy, że aby zmienić kształt szkła (i nie mam tu na myśli tłuczenia go), należy je ogrzać do temperatury, w której staje się miękkie, czyli ponad 500 st. C. Twórcy zestawu zachęcali dzieci do przeprowadzenia wielu "ciekawych eksperymentów"... w mieszkaniu... gołymi rękami.

#2. Zestaw Gilberta do kształtowania roztopionego ołowiu


Nie jest chyba zaskoczeniem, że to ten sam producent od zabawki powyżej. Tym razem proponowano dzieciom własnoręczne stworzenie armii ołowianych żołnierzyków. Brzmi wspaniale, dopóki nie przypomnimy sobie, że ołów topi się w temperaturze ponad 300 st. C, a przy okazji wydzielają się toksyczne opary.

#3. Lokomotywa Steven's Model Dockyard


W 1843 roku w Steven's Model Dockyard zdano sobie sprawę, że chłopcy oczekują ciekawszych zabawek niż tylko nudnych - stojących i nic nie robiących. Jak na tamte czasy model był innowacyjny, był jednym z pierwszych ruchomych modeli, ale dlaczego wtedy zabawki nie poruszały się? Oczywiście z braku technologii, która by to umożliwiała, więc jakim cudem konstruktorzy obeszli ten problem? Nie obeszli. Po prostu model był napędzany prawdziwym silnikiem parowym. Aby lokomotywa pojechała, dziecko musiało napełnić pojemnik naftą lub alkoholem i go podpalić.

#4. Elektronarzędzia PowerMite


Czym się różniły od prawdziwych narzędzi? Co czyniło, że były "zabawkami"? Rozmiar i to, że były wykonane z tanich stopów. Mała wiertarka czy piła tarczowa dla synka? Co mogło pójść nie tak?

#5. Dziecięce piece, kuchnie, żelazka itp.


Tak, te ślady przypalenia na piecyku to nie ozdoby. To elektryczny piec z lat 30.-40. ubiegłego wieku. Podłączało się go do prądu, a on się rozgrzewał do całkiem sporych temperatur. Nie dość, że niebezpieczne, ale też kompletnie bezsensowne. Co miał ogrzewać? Kanapkę? Filiżankę?

#6. Zestaw mały chemik Gilberta


Tak, to znowu ta sama firma. Oni chyba bardzo nie lubili dzieci. Niby nic niezwykłego, pouczająca zabawka. Gdyby nie to, że wśród 56 substancji chemicznych w zestawie znalazły się też te co najmniej dziwne. Na przykład nadmanganian potasu, który nie dość, że jest trujący, to również w połączeniu z innymi substancjami może spowodować pożar. Albo azotan amonu, ten sam, który dzisiaj jest używany przez terrorystów do produkcji bomb.

Instrukcja dołączona do zestawu pokazywała dzieciom jak wywołać wybuch za pomocą prochu strzelniczego. Już na pierwszej stronie. Zastrzeżenia dotyczące bezpieczeństwa ograniczały się do jednego zdania ostrzegającego, aby unikać przeprowadzania eksperymentów na większą skalę... co oczywiście w oczach dziecka oznaczało "można zrobić większe".

#7. Magiczny pistolet


Coś niebezpiecznego? Pistolet na przyssawki albo na kulki wyrzucane sprężynką? Nie, takiego czegoś byśmy nie zamieścili. Tutaj kulki były wystrzeliwane dzięki zmieszaniu "magicznych kryształków" z wodą w tylnej części pistoletu. Oczywiście "magiczne kryształki" brzmi lepiej niż "niebezpieczne chemikalia".

Oczywiście twórcy zabawki doskonale sobie zdawali sprawę, jak się zachowuje karbid w połączeniu z wodą, w końcu o to chodziło. Bo co może być niebezpiecznego w daniu do dziecięcej rączki zabawki będącej generalnie metalową puszką, w której wybuchały palne gazy, wystrzeliwując pocisk na odległość nawet 20 metrów?

#8. Domowe laboratorium nuklearne


Zestaw zawierał dla ciekawskich dzieci próbki uranu (jak najbardziej radioaktywne), a nawet radu - wielokrotnie bardziej radioaktywnego od uranu. Jakby samo to nie było wystarczająco chorym pomysłem, to niektóre z eksperymentów zakładały użycie kawałków suchego lodu, który (jakby ktoś nie wiedział) ma temperaturę ok. −80 st. C i można nim się posługiwać jedynie w grubych rękawicach (których oczywiście w zestawie zabrakło) i przy zachowaniu szczególnych środków ostrożności.
465
Udostępnij na Facebooku
Następny
Przejdź do artykułu Profile z Tindera, obok których trudno przejść obojętnie XLIII - Vanessa, która lubi czytać, ale tak naprawdę to nie o czytanie tu chodzi
Podobne artykuły
Przejdź do artykułu 15 najdziwniejszych rzeczy, jakie barmani usłyszeli w pracy
Przejdź do artykułu Historia najbardziej ekscentrycznego zakładu w historii Londynu
Przejdź do artykułu Idioci są wśród nas IV
Przejdź do artykułu Ludger Sylbaris, człowiek, który przeżył dzień zagłady
Przejdź do artykułu Oczekiwania kontra rzeczywistość VIII - największa profanacja pizzy
Przejdź do artykułu Jaką mową posługiwać się będą dzieci, które nigdy nie słyszały żadnego języka? - kulisy dziwacznego eksperymentu sprzed ponad 500 lat
Przejdź do artykułu Polska to nie kraj, to stan umysłu – Kazik Staszewski pokazał mamę
Przejdź do artykułu Mistrzowie Internetu DXXI - Jacek Sasin odbuduje Ukrainę
Przejdź do artykułu Kanadyjska Partia Nosorożców - jedyne ugrupowanie polityczne, które było w stanie wywiązać się ze swoich obietnic

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą