Lorda poznaliście ledwie tydzień temu, a ten stary grzyb znów wyrwał się spod naszej opieki i zdążył przez te parę dni tak porozrabiać, że nazbierało się tego na nowy odcinek angielskiej flegmy:Lord Winston Fitzpatrick III celując do nadbiegającego zająca, mówi do stojącego obok gajowego:
- Ten zając może już szykować testament!
W chwilę później strzela i pudłuje. Zając znika w zaroślach.
- Niech pan się nie martwi - pociesza go gajowy - na pewno pobiegł z testamentem do notariusza!
* * * * *
Lord Winston Fitzpatrick III z małżonką jadą do kościoła na mszę. W pewnej chwili Lord woła do stangreta:
- Janie, Janie! Zawracaj, wracamy do domu!!!
- Ależ Wasza Lordowska Mość, co się stało?
- Janie, kościół stoi zawsze...
* * * * *
Pewnego pięknego przedpołudnia lord Winston Fitzpatrick III, M.P., szedł londyńską ulicą w kierunku Parlamentu. Pomny na doświadczenia pokoleń przodków, miał mimo słonecznej pogody parasol, którego używał w charakterze laseczki i którym wywijał z właściwym swojej klasie wdziękiem. Nienagannie skrojony tweedowy garnitur, kamizelka w idealne romby oraz klubowy krawat dopełniały obrazu całości.
Z naprzeciwka zbliżał sie inny dżentelmen w podobnym rynsztunku. Lord Winston Fitzpatrick III, M.P. z niesmakiem skonstatował, że oto naprzeciwko niego idzie baron Plantagenet D. Smythe - Bennett, przebrzydły torys, emerytowany wiceadmirał, odwieczny przeciwnik polityczny mający na dodatek tyle tupetu, by ostatniej niedzieli bezczelnie ograć lorda Winstona Fitzpatricka III, M.P. w golfa na oczach całej society.
Dwóch dżentelmenów maszerowało naprzeciwko siebie chodnikiem. Baron Plantagenet D. Smythe - Bennett, emerytowany wiceadmirał, pierwszy zauważył, że znajduje się na kursie kolizyjnym. Przy próbie ustąpienia z drogi tak nieszczęśliwie się potknął, że koniec parasola lorda Winstona Fitzpatricka III, M.P. wybił mu oko.
- Proszę o wybaczenie, sir - powiedział lord Winston Fitzpatrick III, M.P.
- Ależ doprawdy, sir, nic się nie stało - odparł baron Plantagenet D. Smythe - Bennett, przykładając chusteczkę do oka.
- Hm, zakładam, że wybiłem panu oko, sir... - chrząknął lord.
- W rzeczy samej, sir. Jednak proszę nie robić sobie wyrzutów. Mam drugie.
* * * * *
Znana aktorka francuska Rachel słynęła z chciwości. Zaproszona przez adorującego ją Lorda Winstona Fitzpatricka III na obiad, zastała na stole wspaniały bukiet kwiatów w srebrnym wazonie.
- Ależ jakie to piękne!
- Pozwoli pani - rzekł Lord Winston - że jej ten bukiet ofiaruję.
- Ale ja miałam na myśli wazon!
- Wazon też należy do pani.
Po obiedzie poprosiła, aby odwieziono ją powozem bankiera do domu.
- Ale powóz mi pani odeśle? - zapytał przezornie Lord.
* * * * *
Lord Winston Fitzpatrick III podróżował po oceanie, statek zatonął, a on wylądował na bezludnej wyspie. Po pięćdziesięciu latach -sensacja, lord został odnaleziony, przez statek handlowy, który przypadkiem przepływał obok. Natychmiast więc na tej wyspie zjawili się reporterzy i jeden z tych dziennikarzy prosi, by lord oprowadził go po wyspie. Zaczyna rozmawiać z lordem:
- Przez 50 lat, lordzie na tej wyspie, kompletnie sam!? Jak to jest możliwe!? Jak lord dawał sobie radę?
* * * * *
- Ja to wszystko panu pokażę..
Wchodzą na polanę, na której stoją trzy szałasy. Dziennikarz ze zdziwieniem:
- Lordzie, mówił pan, że przez 50 lat był zupełnie sam, a tu widzę trzy szałasy?!
- Ja ci to wszystko chłopcze wytłumaczę - mówi lord - ten pierwszy szałas to jest dom, gdzie mieszkałem..
- No, a ten drugi szałas?
- Ten drugi szałas, to jest klub, do którego uczęszczałem..
- A ten trzeci szałas?
- Ten trzeci szałas, to klub, w którym moja noga nigdy więcej nie postanie!
* * * * *
Lord Winston Fitzpatrick II, M.P., podczas pewnej rodzinnej uroczystości, wciąż był zmuszony mitygować swoją najmłodszą siostrzenicę, zachowującą się w sposób zaiste nieprzystający do kanonów splendid isolation.
- Mary, nie kop cioci... Mary, nie skacz po cioci... Mary, nie pstrykaj cioci w nos...
Po kilkukrotnych bezskutecznych upomnieniach Jego Lordowska Mość sięgnął po środek ostateczny i rzekł:
- Mary, jeżeli jeszcze raz pociągniesz ciocię za włosy, to każę zamknąć trumnę.
* * * * *
Lord Winston Fitzpatrick III spędza noc w hotelu. Nie może zasnąć, bo wciąż przeszkadza mu jakiś hałas. Dzwoni więc do recepcji.
- Proszę wybaczyć-mówi recepcjonistka - ale nie można wymagać od straży, aby jeszcze ciszej gasiła pożar.
Dla fanów flegmy angielskiej polecamy poprzedni odcinek.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą