Zaczniemy tym razem lekkim wierszykiem, tak na dobry początek i w nawiązaniu do tematu dzisiejszego odcinka.
Razu pewnego, pod wielkim drzewem,
- kiedy to było? - zaprawdę nie wiem,
usiadł krasnolud, pięści zacisnął,
sarknął, zasapał i zrazu gwizdnął.
Gwizdnął raz jeden i drugi i trzeci,
co gębę otworzy, to dźwięk z niej wyleci.
Gwizdał tak krasnal, pełen humoru,
siedząc pod drzewem, gdzieś pośród boru.
Lecz naraz zamilkł i zęby zaciska,
spogląda w górę, a w górze coś błyska.
Pośród konarów, w koronie drzewa,
Rechot donośny wkoło rozbrzmiewa.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą