Czasami mi się nudzi, więc gdzieś sobie jeżdżę. Jednym z ciekawszych miejsc do których udało mi się trafić było Baku. Jeszcze do niedawna w Polsce trudno było dostać wizę do tego kraju, dziś jest to dosyć proste, więc polecam (nawet polskie biura podróży zaczęły ostatnio organizować tam wyjazdy).
Co jest ciekawego w Azerbejdżanie? Islam. Ale nie taki zwykły islam, bo doprawiony latami komunizmu, a przez to silnie zlaicyzowany (często muzułmanie z innych państw przyjeżdżają do Azerbejdżanu, żeby się zabawić, wypić itp.). W efekcie każdy europejczyk może poczuć się w Baku bardzo swobodnie i zaznać muzułmańskiej gościnności i pomocy. Azerowie to świetni ludzie - wystarczy, że nieprzytomnie zawiesicie gdzieś wzrok a już ktoś pospieszy Wam z pomocą.
Nie chce mi się rozpisywać o sytuacji w kraju, która jest skomplikowana. De facto nie ma tam demokracji, a bogactwem naturalnym władze niechętnie dzielą się ze społeczeństwem. Wydaje się, że inwestują głównie w design stolicy - hotele, stadiony i imprezy. Kraj ten cechuje się jednym z najwyższych wskaźników korupcji i nepotyzmem, niby nic dziwnego, ale bardzo ciekawe jest podejście części obywateli do tej kwestii. Dla nich jest oczywiste, że jeżeli nie pomagasz rodzinie to jesteś niegodny
Inna ciekawostka to miłość Azerów do samochodów. W zasadzie jest to typowe dla pewnych patriarchalnych kultur. W tym przypadku cała rodzina pracuje na auto głowy rodziny i mogą żyć w słabych warunkach, ale auto musi być. Na ulicach królują Toyoty Prado i Porsche Cayenne, oczywiście w kolorze perły, bo na nim nie widać tak bardzo pustynnego kurzu.
Baku znane jest z charakterystycznego budynku, czyli Flame Tower (mieści się w nim hotel Fairmont, jeżeli ktoś lubi podziwiać architekturę to może z bliska, bo jest dość tanio). Z daleka wygląda tak:
Z bliska tak:
Nazwa budynku bierze się od tego, że potrafi zmieniać kolory, a jego kształt przypomina płomienie. Czasami wyświetlany obraz imituje różnokolorowe płomienie, czasami przybiera barwy Azerbejdżanu.
Władze Azerbejdżanu mają fantazję, więc potrafią wybudować sobie mini-wenecje (nowy prezydent tak się zachwycał inwestycją, jakby właśnie stworzy nowe 10.000 miejsce pracy ):
statek kosmiczny :
wyhodować stado ślimaków-mutantów
wymarmurować przejście podziemne:
a nawet postawić jeden z najwyższych masztów flagowych:
Gdy tam mieszkałem to akurat flaga była chwilowo zdemontowana, ale jako ciekawostkę dodam, że pierwsza wersja się zerwała pod swoim ciężarem i trzeba było szyć nową
W Baku nie ma zbyt dużo turystów. Przez dość długi pobyt widziałem tylko kilku europejskich turystów. Azerowie zapewne też, bo wszyscy się na mnie patrzyli. Początkowo sądziłem, że przez spodenki (tam nikt nie chodzi w krótkich spodniach i niemal każdy jest na maksa elegancki - mokasyny, koszula i wyjściowe spodnie to standard, choć wszystko podróby ). Później zacząłem chodzić w spodniach i nadal się patrzyli, nie wiem o co im chodziło, chyba obczajali europejską modę
W Azerbejdżanie jest świetne jedzenie, jest też tanio. W sklepach ceny są trochę niższe niż w Polsce (ok. 1/3), alkohol jeszcze bardziej (dużo koniaków). Za obiad w eleganckiej restauracji zapłacić można 20 złotych, kebab na mieście to jakieś 2-3 złote.
Można też jak ja iść na mecz ligi mistrzów - standardowa wejściówka - 4 zł. Loża VIP - 50 zł.
Co jest ciekawego w Azerbejdżanie? Islam. Ale nie taki zwykły islam, bo doprawiony latami komunizmu, a przez to silnie zlaicyzowany (często muzułmanie z innych państw przyjeżdżają do Azerbejdżanu, żeby się zabawić, wypić itp.). W efekcie każdy europejczyk może poczuć się w Baku bardzo swobodnie i zaznać muzułmańskiej gościnności i pomocy. Azerowie to świetni ludzie - wystarczy, że nieprzytomnie zawiesicie gdzieś wzrok a już ktoś pospieszy Wam z pomocą.
Nie chce mi się rozpisywać o sytuacji w kraju, która jest skomplikowana. De facto nie ma tam demokracji, a bogactwem naturalnym władze niechętnie dzielą się ze społeczeństwem. Wydaje się, że inwestują głównie w design stolicy - hotele, stadiony i imprezy. Kraj ten cechuje się jednym z najwyższych wskaźników korupcji i nepotyzmem, niby nic dziwnego, ale bardzo ciekawe jest podejście części obywateli do tej kwestii. Dla nich jest oczywiste, że jeżeli nie pomagasz rodzinie to jesteś niegodny
Inna ciekawostka to miłość Azerów do samochodów. W zasadzie jest to typowe dla pewnych patriarchalnych kultur. W tym przypadku cała rodzina pracuje na auto głowy rodziny i mogą żyć w słabych warunkach, ale auto musi być. Na ulicach królują Toyoty Prado i Porsche Cayenne, oczywiście w kolorze perły, bo na nim nie widać tak bardzo pustynnego kurzu.
Baku znane jest z charakterystycznego budynku, czyli Flame Tower (mieści się w nim hotel Fairmont, jeżeli ktoś lubi podziwiać architekturę to może z bliska, bo jest dość tanio). Z daleka wygląda tak:
Z bliska tak:
Nazwa budynku bierze się od tego, że potrafi zmieniać kolory, a jego kształt przypomina płomienie. Czasami wyświetlany obraz imituje różnokolorowe płomienie, czasami przybiera barwy Azerbejdżanu.
Władze Azerbejdżanu mają fantazję, więc potrafią wybudować sobie mini-wenecje (nowy prezydent tak się zachwycał inwestycją, jakby właśnie stworzy nowe 10.000 miejsce pracy ):
statek kosmiczny :
wyhodować stado ślimaków-mutantów
wymarmurować przejście podziemne:
a nawet postawić jeden z najwyższych masztów flagowych:
Gdy tam mieszkałem to akurat flaga była chwilowo zdemontowana, ale jako ciekawostkę dodam, że pierwsza wersja się zerwała pod swoim ciężarem i trzeba było szyć nową
W Baku nie ma zbyt dużo turystów. Przez dość długi pobyt widziałem tylko kilku europejskich turystów. Azerowie zapewne też, bo wszyscy się na mnie patrzyli. Początkowo sądziłem, że przez spodenki (tam nikt nie chodzi w krótkich spodniach i niemal każdy jest na maksa elegancki - mokasyny, koszula i wyjściowe spodnie to standard, choć wszystko podróby ). Później zacząłem chodzić w spodniach i nadal się patrzyli, nie wiem o co im chodziło, chyba obczajali europejską modę
W Azerbejdżanie jest świetne jedzenie, jest też tanio. W sklepach ceny są trochę niższe niż w Polsce (ok. 1/3), alkohol jeszcze bardziej (dużo koniaków). Za obiad w eleganckiej restauracji zapłacić można 20 złotych, kebab na mieście to jakieś 2-3 złote.
Można też jak ja iść na mecz ligi mistrzów - standardowa wejściówka - 4 zł. Loża VIP - 50 zł.