Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

LupinIII
Pewnego razu był sobie chłopiec o imieniu Kai. Nie miał zbyt wielu przyjaciół, ale miał grono znajomych, z którymi lubił się bawić. Byli to podobni jemu 9-latkowie. Spędzali czas na podwórku, grając w najrozmaitsze dziecięce gry, zwłaszcza w berka.
Pewnej sierpniowej środy Kai wybrał się w odwiedziny do swojego kolegi. Podążając polną ścieżką zauważył na skraju lasu, leżącą w trawie piłkę. Podszedł do niej i podniósł. Była mała i czerwona.

- Skąd się tutaj wzięłaś? - pomyślał – Pewnie ktoś cię zgubił. Jestem ciekawy kto. Nie znam nikogo, kto miałby taką piłkę.

Zastanawiając się nad swoim znaleziskiem, Kai ruszył w dalszą drogę. W końcu dotarł do domu swojego kolegi. Chłopcy spędzili kilka godzin na zabawie – klocki, puszczanie latawca, strzelanie z procy do pustych puszek po kukurydzy, ale przede wszystkim huśtawka. A na podwieczorek pani Stratton zrobiła pyszne naleśniki z brzoskwiniami.

- Muszę już wracać do domu – zrobiło się późno, Kai obiecał mamie, że wróci po podwieczorku.
- Jeśli chcesz, Roy Cię odprowadzi. Roy, kochanie! - zawołała męża siedzącego w salonie.
- Nie trzeba, do zmroku jeszcze daleko, poradzę sobie – Kai wiele razy chodził tą drogą i znał ją doskonale.
- Dobrze, w takim razie zadzwonię do Twojej mamy i powiem, że już wracasz.

Chłopiec pożegnał się ze wszystkimi i ruszył w drogę powrotną. Po 15 minutach był już na swoim podwórku.

- Cześć mamo! - powiedział z uśmiechem zaraz po wejściu do domu – Zobacz tylko! Znalazłem piłkę! -
- Piłkę? -
- Tak. W drodze do Sebastiana. Leżała przy ścieżce. Czy mogę ją zatrzymać? -
- Wiesz skarbie, myślę, że ktoś kto ją zgubił, chciałby ją odzyskać – powiedziała spokojnym, ciepłym głosem – jeżeli ktoś się po nią zgłosi, będziesz musiał ją oddać.

Kai chciał zatrzymać piłkę, ale wiedział, że zatrzymywanie cudzych rzeczy nie jest w porządku.

- Oddam ją, jeśli znajdzie się właściciel. Jutro zapytam wszystkich, może ktoś wie do kogo należy ta piłka.

Następnego dnia Kai zrobił to, co postanowił. Jednak nikt wcześniej nie widział tej piłki. Widocznie ktoś, kto był tutaj przejazdem musiał ją upuścić. Chłopiec ucieszył się, że będzie mógł ją zatrzymać. Postanowił to uczcić, więc ruszył w stronę placu zabaw, żeby zagrać nią z kolegami.

- Hej! To moje! - ktoś do niego krzyknął. Kai odwrócił się. Na skraju lasu zobaczył dziwną postać.
- Kim jesteś? - zapytał głośno.
- Oddaj moją piłkę! - wyraźnie teraz rozpoznał, że głos musiał należeć do dziewczyny, ale nie widział jej dobrze, skrytej w półcieniu.
- Skąd mogę wiedzieć, że należy do Ciebie? - zapytał.
Z cienia wyłoniła się sylwetka dziewczynki, trochę starszej od niego. Miała na sobie niebieską sukienkę, a na głowie białą maskę królika.

- Lepiej uwierz mi na słowo – rzuciła zimnym, zdecydowanym głosem. Kai był lekko przestraszony widokiem dziewczyny w masce. Nie sprawiała wrażenia przyjaźnie nastawionej.
- Nie bądź nierozsądny, chyba nie chcesz, żeby ktoś nazwał cię złodziejem, prawda? -
- Nie jestem złodziejem! - oburzył się – Znalazłem ją, nie ukradłem! - powiedział ze złością i rzucił dziewczynie piłkę.
- Dobra decyzja – powiedziała łapiąc ją jedną ręką – A teraz wybacz, ale zostawię cię samego, bywaj -
- Zaczekaj! - zawołał Kai – Nie wiem nawet kim jesteś, nigdy przedtem cię nie widziałem.

Dziewczyna stała przez chwilę w milczeniu i zastanawiała się jak zareagować na jego słowa.

- No dobrze, skoro chcesz. Ale to twoja decyzja – powiedziała spokojnym tonem – Chodź za mną, wszystkiego się dowiesz.

Ruszyli powoli w głąb lasu. Po trzech minutach marszu dotarli do małej, drewnianej chatki. Weszli do środka. Pomieszczenie wypełniał ciepły, pomarańczowy blask lamp naftowych i ognia płonącego w kominku. Kai zamknął za sobą drzwi. W tej atmosferze widok dziewczyny w króliczej masce był dla niego nieco niepokojący. Przełknął ślinę.

- Mogłabyś zdjąć maskę? Przyznam, że jest trochę straszna – głos nieco mu drżał, mimo że bardzo starał się to opanować.
- Ach, za chwilę. Tym akurat powinieneś się najmniej przejmować.

Wzięła ze stołu duży nóż kuchenny i podeszła do niego powoli. Kai był sparaliżowany strachem. Chciał uciekać, ale nie mógł się ruszyć.

- Och, mały Kai się boi.

Kilkoma szybkimi, zamaszystymi ruchami pocięła na oślep jego klatkę piersiową i brzuch. Zaczął krzyczeć z bólu.

- Przecież chciałeś wiedzieć Kai – drwiła z niego, zadając kolejne ciosy. Zasłaniał się pociętymi rękoma, ale ona nie przestawała. Stała w miejscu i beznamiętnie wymachiwała ostrzem czerwieniejącym od krwi, która obficie plamiła ubranie chłopca i podłogę.
- Błagam, nie rób tego! Pomocy! - krzyczał przerażony, ale nikt go nie słyszał.
- Zamknij się, jesteś irytujący – wbiła mu nóż głęboko w policzek, przebijając go i raniąc przy okazji jego język.

Wycieńczony Kai osunął się na ziemię. Jego łzy mieszały się z krwią. Leżał na podłodze, patrząc na ogień w kominku i umierając. Nie wiedział, że umiera. Nie wiedział co to znaczy umierać. Zaczął tracić kontakt z rzeczywistością. Z trudem łapał powietrze. Było mu gorąco. Zobaczył, że ktoś przed nim klęczy. Poczuł palący ślad na swoim gardle. A potem ogromny, niewyobrażalny ból.
Dziewczyna usiadła przy stole, w blasku ognia. Zdjęła maskę i odłożyła ją na bok. Zobaczył jej twarz. W jednej chwili jego źrenice stały się ogromne. Nie mógł uwierzyć. Nagle wszystko zrozumiał, wszystko stało się jasne.
- 318 – pomyślał.

Ale wtedy było już za późno.

Złapał ostatni oddech.
Jego czas się skończył.

--

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
Jakieś następne części będą? Bo nie rozumiem czemu 318

LupinIII
:monstegur Kto szuka, ten znajdzie.

--
Aby pisać na forum zaloguj się lub zarejestruj