Pizza i Wigilia kojarzy mi się z jednym.
Miałem znajomego.Bardzo poczciwy człowieczek z alkoholizmem. Prowadził w latach 90 tych pizzerię. Interes cienko szedł,bo cały zysk przekuwał w wódę.
Razem z kumplami czasami go odwiedzaliśmy,bo fajna to była meta do picia a kasy na dobre trunki nie żałował.
Któregoś razu w Wigilię zadzwonił do mnie rano i zaproponował żebyśmy wpadli na chwilę.
Drzwi otworzył nam zarośnięty i zniszczony człowiek ze smutnym wzrokiem.Powiedział że odeszła od niego żona i zabrała córkę.Zrobiliśmy butelkę,zagryźliśmy pizzą zamiast opłatka,złożyliśmy sobie życzenia i zostawiliśmy go samego. Wracając do domu obiecałem sobie, że nigdy nie doprowadzę się do takiego stanu i zrozumiałem, że czas wziąć życie w swoje ręce.
W pierwszy dzień świąt powiesił się samotny w swojej pizzerii...
Ot taka historyjka do przemyślenia dla wszystkich.
Życzę Wam spokojnych i rodzinnych świąt!
--
...bo uwielbiam zdania niejednokrotnie złożone...
przynajmniej nie są takie proste....