A propos czopków. Jakem był wychowawcą młodzieży na obozie, to myśmy (kadra) wydawali wszelkie leki. Jakoś tak się zaczęło robić, że dzieciarnia przyłaziła do nas po przeciwbólowe ze zwiększoną częstotliwością. Nagle migreny, stany podgorączkowe czy inne globusy zaczęły nam morzyć uczestników jak malaria w Afryce. Trwało to dwa dni, nasze grono ekspertów orzekło, że zapewne mieszają to gnojki z browarami, żeby szybciej i mocniej klepało w cymbał. No to postanowiliśmy. Leki dostają tylko obłożnie chorzy, natomiast dla zaopatrzenia lżejszych urazów możemy zaproponować czopki przeciwbólowe i wiecie co? Nagle wszyscy wyzdrowieli Cuda panie, cuda
--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.