Dziś przenosimy się do Belgii i gościmy w najstraszniejszej restauracji świata. Jeśli czaszki i obskurne wnętrza wpisują się w twój ulubiony klimat, w tym miejscu poczujesz się jak w raju.
Tę belgijską restaurację założyli Karl Hendrix i Bjorn Leys, chcąc zapewnić swoim klientom uczucie strachu, w związku z przebywaniem w nawiedzonym domu. Kiedy 1 października 1997 roku wrota do horroru się otworzyły, niemal każdego szokował wystrój z piekła rodem, skrzypiące drzwi, dym opadający z sufitu, ruszające się obrazy i inne efekty specjalne.
Wkrótce każdy chciał poucztować w czarcim przybytku i doświadczyć na własnej skórze tego dziwnego przedstawienia.
T’Spookhuys, nazywany "Barem okultystycznym" lub "Domem tysiąca duchów", straszy nie tylko wystrojem, ale też menu. Na szczęście chodzi bardziej o nazwy potraw, niż ich skład.
Jedzenie w miskach o kształcie czaszki serwowali kelnerzy, przebrani za wampiry czcicieli Diabła, co tylko podkręcało atmosferę i przyciągało więcej klientów. Tych nie odstraszały nawet plotki o tym, że na wyższym piętrze uprawia się satanistyczne rytuały.
W 2008 roku, 11 lat po rozkręceniu tego zwariowanego biznesu, postanowili zamknąć ten klub i otworzyć zupełnie nowy w Zandhoven. Ku uciesze ciekawskich odkrywców, T’Spookhuys pozostawiono w nienaruszonym stanie i umożliwiono jego swobodne zwiedzanie i fotografowanie.
Jak się zapewne domyślacie, w okolicy krąży wiele historii o tym, że restauracja naprawdę była nawiedzona i dlatego właściciele postanowili ją opuścić, ale dotychczas żadnego prawdziwego ducha tam nie widziano.
To może kolejkę Krwawej Mary dla odwagi? Tylko z kimś, a nie do lustra...
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą