Ministerstwo obrony Ukrainy pochwaliło się niedawno nową linią umocnień dla swoich wojsk, wybudowaną w pobliżu Mariupola. Komunikat opływał w zachwyty nad schronami i okopami, jakie są głębokie, ile użyto betonu i jacy szczęśliwi są żołnierze, że je mają... Ukraińcy zapomnieli tylko o jednym drobnym szczególe...
O tym, że pierwsza wojna światowa skończyła się blisko sto lat temu i od tego czasu wojny przebiegają już trochę inaczej. Już w czasie drugiej wojny Niemcy pokazali, że linii umocnień nie trzeba zdobywać, wystarczy je obejść i okrążyć, a jesli dodamy do tego środki dostępne na współczesnym polu walki - pociski naprowadzane laserowo, pociski zdolne do penetrowania nawet kilkunastu metrów żelbetu... To cóż. Pomysł można podsumować parafrazą pewnej dość już starej reklamy - są tacy, którzy jeszcze wierzą w możliwości umocnień... szanujemy ich.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą